poniedziałek, 12 października 2015

Holandia, a właściwie głównie Amsterdam



Amsterdam i Utrecht - te miasta mieliśmy okazję zbadać pod koniec zeszłego miesiąca.

Zacznijmy od początku. Z Paderborn do Amsterdamu daleko nie jest (ok. 340 km). Do granicy z Holandią korzystając z tego, że jeszcze mamy bilet studencki podjechaliśmy pociągami, a dalej łapaliśmy stopa. Dobra miejscówka, bo i spory ruch, i ładne miejsce do zatrzymania się... no i my też nie wyglądaliśmy najgorzej... ale czekaliśmy ładną godzinę! W końcu zatrzymała się (jak się okazało później)... Polka! :) Podwiozła nas do Velp, gdzie mieszkała. Stamtąd mieliśmy dostęp bezpośrednio do autostrady na Amsterdam. Mimo że miejscówkę i warunki mieliśmy jeszcze lepsze, czekaliśmy ponad godzinę, aż zatrzymał się kierowca z... Maroko :) Z entuzjazmem opowiadał, że zawsze zabiera autostopowiczów, czyli miało to miejsce... 5 razy w ciągu ostatnich 15 lat.

Podwiózł nas do Utrechtu. Pierwszym, co rzuciło nam się w oczy były duże, bardzo duże parkingi dla rowerów. Starówka miasta jest zdecydowanie warta zwiedzenia. Nad miastem góruje katedra. Szczególny w budowli jest brak połączenia wieży z resztą kościoła. Część katedry zawaliła się w XVII wieku i zamiast odbudowywać konstrukcję pozostawiono w tym miejscu plac.