poniedziałek, 7 lipca 2014

Zgorzelec - Dresden (Drezno), 4.-7.07.2014

14.
Sprawnie opuściliśmy Zgorzelec. Görlitz ze swoją majestatyczną katedrą oraz zadbanym rynkiem prezentuje się znacznie lepiej. Już od rana dzień był upalny. W żadnej z następnie minionych wsi nie uraczyliśmy sklepu. Może i ładne są te wsie, tylko z zadbanymi domami jednorodzinnymi, czy gospodarstwami, ale to takie... dziwne, niepolskie. Ludzie tutaj, gdy chcą zrobić zakupy jadą do miast, no tak, ale tutaj każdy ma samochód i nie martwi się o cenę paliwa. Dla nas oznacza to robienie większych, czyli cięższych zakupów przy miejscowościach z jakimkolwiek zapleczem spożywczym:(. Dzisiejszego dnia pokonaliśmy pierwsze porządniejsze pasmo wzniesień . Gdy wdrapaliśmy się najwyższy tutejszy szczyt, naszym oczom ukazały się skały do złudzenia przypominające Szczeliniec w Górach Stołowych. Dalej mijaliśmy na przemian wsie (żadnych sklepów) oraz pola uprawne. Spaliśmy luksusowo w lesie pełnym malin:).

Wchodząc do Niemiec.
Samotna góra.
Hochstein - prawie jak Szczeliniec.
15.
Wstaliśmy dzisiaj wyjątkowo o 5:15. Dotarliśmy do Vierkirchen, później do Weissenbergu, gdzie udało nam się zrobić zakupy. Dalej szliśmy bardzo przyjemną ścieżką  wzdłuż rzeki. Przepływała ona przez wąwóz, co dodatkowo jeszcze dodawało uroku temu miejscu. Wspinaliśmy się po to aby za chwilę zejść, czyli typowo górskie klimaty. Minęliśmy kilka mniejszych wsi, w których nie raz zdarzały się nawet zamki otoczone fosą. Bautzen widać było już z daleka. W okolicy tego miasta spotyka się często dwujęzyczne (w języku niemieckim i łużyckim*) tabliczki z nazwami ulic i miejscowości. Spaliśmy u Franzi i Ralfa, którzy bardzo miło nas ugościli.  Podróżnikom polecamy Couchsurfing:).

*Łużyczanie to słowiańska grupa etniczna zamieszkująca wschodnie rejony Niemiec, w szczególności okolice Bautzen.

Przechodzący przez rzekę.
Dwujęzyczne oznakowania.
Radosny hydrant na niemieckim przystanku autobusowym.
16.
Dzień zaczęliśmy od zwiedzenia centrum Bautzen. Starówka jest tu zadbana i efektowna, tym bardziej, iż zabudową podkreśla duże zróżnicowanie wysokości terenu. Z miasta wychodziliśmy malowniczym parkiem przy rzece, a następnie włóczyliśmy się drogami wiodącymi wśród pól. Cały dzisiejszy dzień szliśmy w piekielnym upale wzdłuż linii kolejowej prowadzącej do Drezna. Z czasem skończyły się łużyckie napisy.

Starówka w Bautzen.
Wiadukt kolejowy.
17.
Po nocce w lesie dotarliśmy do miejscowości Arnsdorf, gdzie udało nam się nawet zrobić zakupy. Dalej szliśmy głównie przez lasy, co było nam bardzo na rękę z powodu kolejnego dnia upałów. Trzeba przyznać, że dba się tutaj o podróżników/pielgrzymów/włóczęgów z kilkunastokilogramowymi plecakami na plecach - często mijaliśmy drewniane ławki i stoliki, a oznakowania były przejrzyste i konsekwentne.  Po wyjściu z gigantycznego lasu (znajdującego się zaraz przed Dreznem) od razu pojawiły się wielkie gmachy. Miasto sprawia wrażenie monumentalnego, jest też jednak całkiem przyjazne-nad rzeką wielu ludzi odpoczywa, grilluje i piknikuje:).

Las widzi!
Nad Łabą można spotkać wędkarzy...
...i myślicieli;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz