czwartek, 3 lipca 2014

Leszno-Zgorzelec, 29.06. - 3.07.2014r

9.
Z Leszna do Głogowa podjechaliśmy stopem. Starówka tego miasta podczas II wojny światowej została zniszczona w 95%. Obecnie zdecydowana większość została odbudowana i prezentuje się to naprawdę dobrze. Trasa do Jakubowa, czyli rzekomo polskiego Santiago de Compostela, była bardzo kiepsko oznaczona. Stoi tam średniowieczny kościół, jednak nie można do niego wejść. Charakterystycznym dla szlaku jakubowego jest zbieranie pieczątek z miejsc, do których się dotarło. Co ciekawe tutaj nawet to było niezwykle problematyczne. Spaliśmy dzisiaj w Polkowicach (podziękowania dla państwa Gmurów).

Widok z wieży ratuszowej w Głogowie.
Kościół św. Mikołaja w Głogowie - nieodrestaurowany od czasów II wojny światowej.

10.
Leśny dzień, w którym głównie uciekaliśmy (z powodzeniem) przed goniącymi nas ulewami. Dotarliśmy do Gromadki, ukrytej wśród borów dolnośląskich, pogrążonej w marazmie wsi. Bilans na dziś - 35 km. 

Torfowisko w okolicach Chocianowa.
Stare gospodarstwo w Gromadce.
Włóczykije po włóczędze.
11.
Rano opuściliśmy leśne ostępy. Szlak prowadził dzisiaj (prowadził to za duże słowo, na początku kierowaliśmy się głównie kompasem) podwórzami opustoszałych gospodarstw oraz wielkimi polami uprawnymi. Przecięliśmy także autostradę Drezno-Wrocław. Punktem docelowym był Bolesławiec.  Na środkach tutejszych rond często poustawiane są znacznie przeskalowane dzbanki, filiżanki i czajniczki - miasto uważane jest za centrum wyrobu ceramiki:) 

Przez pola, pola i pola.
W Bolesławcu.
Tak, to też Bolesławiec:)
12.
Dzisiaj zwróciliśmy uwagę na coraz częstsze pojawianie się w krajobrazie wsi dużych starych gospodarstw, wiele z nich wzniesionych zostało z kamienia. Ponadto teren urozmaiciły różnice wysokościowe, w oddali widzieliśmy nawet kilka wyższych wzniesień... na które na szczęście nie musieliśmy się jeszcze wspinać. Dotarliśmy do Lubania.

Jedno z wielkich gospodarstw po drodze do Lubania.

Rynek w Lubaniu.
Dawna wieża kościoła, obecnie otoczona blokami - Lubań.
13.
Ostatni dzień wędrówki przez Polskę. Przechodziliśmy przez wieś (Henryków Lubański) z najstarszym drzewem Europy Środkowej - cis (co ciekawe bez imienia), którego wiek oceniono nawet na 1500 lat. W Zgorzelcu nie mieliśmy zaklepanego noclegu, więc ponownie postanowiliśmy zapukać do kościoła. Tym razem, mimo, iż świątynia i plebania były pokaźnych rozmiarów, proboszcz stwierdził, że nie ma miejsca. Jak widać bywa różnie. Po drodze znaleźliśmy pole namiotowe...jednak ceny były tam już zdecydowanie niemieckie.

Krajobraz powoli ulega zmianie.
Niezwykle stare drzewo.
Ostatni nocleg w Polsce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz